kuki, oros i finbo – jeden pośrednik, trzy kredyty na dowód – sprawdzamy szczegóły

Formalnie to trzy różne kredyty chwilówki. Praktycznie każdą z tych marek pożyczkowych obsługuje ten sam pośrednik kierujący do stałej jednej grupy spółek kredytodawców. Na pierwszy rzut oka kuki, oros oraz finbo wyglądają na bardzo porządne oferty darmowych chwilówek bowiem mamy tu do czynienia z kwotą 7000 zł. I w tym właśnie tkwi główny problem.

Główny problem – albo równe 7000 zł bez kosztów albo chwilówka jest płatna

Dokładnie tak, zamiast standardowej darmowej chwilówki z kwotą do wyboru mamy tu na sztywno podaną konkretną kwotę.

Szkopuł w tym, że nie każdy się kwalifikuje, nie każdy dostanie akceptację. I to nawet ze zdolnością kredytową na poziomie perfecto.

Na oświadczenie, nie zaświadczenie

Dochody oświadczamy, część klientów je zawyża choć to mocno zabronione. Część firm to ignoruje ponieważ windykacje są na tyle skuteczne, że i tak się opłaca.

Jeśli nasze dochody sięgają pułapu 10 000 zł to śmiało i właśnie potrzebujecie 7000 zł to śmiało… 30 dni jest na spłatę ale lepiej wcześniej.

Proponowanie połowy… ale…

Firmy pożyczkowe słyną z proponowania innych warunków niż te, o które wnioskowaliśmy. Jeśli tu zaproponują Wam dokładnie połowę to będzie to płatne.

Połowa to 3500 zł i na taką kwotę jest opisany przykład reprezentatywny każdego z tych mini kredytów.

Ile zł?

Jeśli będzie akceptacja na 7000 zł i będzie to pierwsza pożyczka w tej grupie to nie ma kosztów. Zwracamy tyle ile pożyczamy. Jeśli się spóźnimy i przekroczymy 30 dni to zapłacimy za to już koszty maksymalne dozwolone ustawowo.

Jeśli skusimy się na połowę czyli 3500 zł na 30 dni to zwracamy 3929,10 zł czyli o 429,10 zł więcej niż pożyczaliśmy. Bez różnicy czy będzie to finbo czy oros czy tez kuki.