Publikuje opis przesłany przez czytelnika. Sprawa dotyczy rozbitej już szajki zajmującej się oszustwami finansowymi. Materiałów otrzymałem bardzo dużo w swoim imieniu i wszystkich tych, którym to się przyda – DZIĘKUJE! Kolejne publikacje z przesłanego materiału będą wkrótce. Bez rozwodzenia się we wstępie zachęcam do czytania dalej.
—START—
W dniu 8. grudnia 2016 r. wraz ze znajomą „M” („M” – dane ukryte) udałem się do biura Personal Finanse (marka działająca z ramienia spółki akcyjnej Europejska Grupa Finansowa Council) we Wrocławiu przy ul. Oławskiej 9 II p. Wizyta była umotywowana sytuacją, w której poprosiła mnie o pomoc, mającą polegać na tym, abym – jako osoba nieposiadająca żadnych zaległych, przeterminowanych zobowiązań ani komornika – przez trzy miesiące widniał na jej umowach kredytowych, które miały służyć jako spłatę jej przeterminowanych oraz niekorzystnych zobowiązań. Moje dane miałyby służyć jedynie jako poświadczenie o tym, że będzie spłacać raty, a także zbudować wiarygodność banku: tak przedstawiała sytuację. Zarazem nie byłem przekonany o prawdziwości takich twierdzeń, dlatego też postanowiłem zasięgnąć tych informacji od źródła.
Po oczekiwaniu w kolejce zostaliśmy przyjęci przez pana Adriana (nazwiska nie pamiętam) w osobnym pomieszczeniu. Na samym początku zadeklarowałem, że nie mam zamiaru występować w roli gwaranta, żyranta lub poręczyciela przez cały okres trwania ewentualnych umów kredytowych. pan Adrian zapewnił mnie, że nic takiego nie będzie mieć miejsca, a umowy zostaną przepisane z moich na jej dane personalne w ciągu trzech, maksymalnie sześciu miesięcy, a ów okres zależy od tego, jak przedstawia się sytuacja „M”. w Biurze Informacji Kredytowej i na ile skomplikowane okaże się czyszczenie jej negatywnej historii w BIK. Słysząc wcześniej od wspomnianej znajomej o opłatach w postaci przekazania im części kredytu celem zabezpieczenia, zadałem panu Adrianowi dwa pytania: jak wygląda sprawa jakichkolwiek kosztów i opłat, oraz co w sytuacji, jeżeli znajoma nie będzie spłacać rat? W odpowiedzi otrzymałem informację, że część kredytu – ok. dwudziestu tysięcy w zależności od przyznanej kwoty, trafi do firmy celem zabezpieczenia mnie przed brakiem spłaty kredytu w sytuacji, gdyby na przykład „M” uciekła opuściwszy kraj, lub nie chciała spłacać rat przez okres wspomnianych trzech do sześciu miesięcy lub później. W związku z tym kredyt musi być odpowiednio większy o kwotę owego zabezpieczenia w ich firmie (co warte uwagi — nikt nigdy nie nazwał tego wprost „ubezpieczeniem”). Natomiast po prawidłowym przepisaniu kredytu zabezpieczenie owo zostanie zwrócone na moje konto, a kwotę tą będzie można zwrócić do banku jako nadwyżkę na poczet nadpłaty kredytu.
Sposób udzielania mi wszelkich informacji jak również podejście do nas jako klientów wydawał się być bardzo profesjonalny, a argumenty zdawały się być przekonywujące, co dodatkowo wzbudzało zaufanie. Mając jednak minimalną świadomość ryzyka zapytałem pana Adriana, czy istnieją osoby niezadowolone i zadowolone z ich usług, mające sfinalizowane przeniesienie kredytu, a także o sposób, w jaki wyglądała i zakończyła się cała procedura. Niestety, nie brałem w ogóle pod uwagę, że instytucja ta w tak perfidny sposób może okłamywać swoich klientów. Otóż poinformowano mnie (prawdopodobnie w celu dodania sobie wiarygodności), iż po pierwsze nie każdy bank oferuje przepisanie zobowiązania kredytowego oraz, że jest to procedura, która wymaga zgody zarówno banku jak również mnie i mojej znajomej jednocześnie. Poinformował też, iż istnieje kilka (od trzech do czterech) banków w Polsce, które zawsze przepisują kredyty i nie stwarzają żadnych problemów, oczywiście pod warunkiem wyczyszczenia negatywnej historii kredytowej „M”, czym oczywiście firma ta się zajmie przy skutecznej współpracy z nią. Ponadto zapewnił mnie, że ja, jako „osoba wspierająca” z takiej operacji mogę odnieść tylko i wyłącznie korzyści, ponieważ jeżeli tak duże zobowiązania kredytowe będą widnieć w bazach na moje nazwisko, a następnie wynikiem jego przepisania zostaną według systemu spłacone, to zyskam olbrzymią wiarygodność w bankach i będę miał możliwość starania się o kredyty w przyszłości na o wiele korzystniejszych warunkach – zarówno procentowych jak i kwotowych. Biorąc pod uwagę fakt, że jestem osobą całkowicie niewidomą, podparto się również rzekomym przykładem, iż z usług tej firmy skorzystał pewien inny niewidomy mężczyzna, który także występował w roli opiekuna kredytu i dzięki skorzystaniu z ich usług zyskał możliwość zdobycia kredytu hipotecznego albo kredytu na mieszkanie (niestety nie pamiętam dokładnie) na bardzo korzystnych warunkach. Nie był to fakt, który w szczególny sposób zmieniał moje podejście do tematu, gdyż jestem przeciwny kredytom lecz pomyślałem, że jeśli nie ponoszę żadnego ryzyka (o czym pan Adrian usilnie zapewniał), to taka sytuacja życiowa może się przydać w przyszłości.
Po rozwianiu wszelkich obiekcji i wątpliwości przekazano nas pracownicy, której zadaniem było wypełnienie (tak naprawdę podłożenie do podpisania in blanco) wniosków do różnych banków i zapewniano nas, iż są to tylko wnioski mające na celu przygotowanie i dobranie najlepszej, najkorzystniejszej oferty kredytowej. Poproszono mnie również o pozostawienie wyciągu z mojej historii bankowej z trzech ostatnich miesięcy, co uczyniłem drogą elektroniczną na adres wroclaw2@personalfinanse.pl. Niestety – jak się później okazało – nie otrzymałem kopii żadnego z tych dokumentów, a śledząc opinie w internecie okazuje się, że podkładano również weksel zobowiązujący do wpłaty należności tytułem wywiązania się z umowy pośrednictwa finansowego a także samą umowę pośrednictwa. Wykorzystano więc mój brak wzroku oraz słaby wzrok „M”, który nie umożliwiał czytania wszystkiego na bieżąco tym bardziej, iż do podpisania podsunięto mi co najmniej kilkadziesiąt arkuszy.
Następnego dnia skontaktowano się ze mną, iż dostępna jest oferta i jeśli chcemy z niej skorzystać muszę dostarczyć zaświadczenie o zarobkach z miejsca pracy. Umówiliśmy się więc na poniedziałek 12. grudnia.
Wziąwszy zaświadczenie o wysokości zarobków, po udaniu się tam przedstawiono mi do podpisania dwie kopie formularza informacyjnego dotyczącego kredytu w mBanku, z których jeden był już kopią dla mnie. Polecono udać się do Wrocławskiej siedziby mFinanse przy ul. Legnickiej 56 a. Nie wzbudzało to we mnie żadnych podejrzeń, jako iż posiadałem już wówczas konto w mBanku, a mFinanse i mBank są to powiązane ze sobą podmioty.
Mimo, iż biuro czynne jest do godz. 17:00, w Personal Finanse zapewniono mnie, że pracownik firmy mFinanse – Maciej Rejski zostanie specjalnie dłużej, by tę umowę podpisać abyśmy zdążyli dojechać. Takie umawianie mnie z innymi biurami/pośrednikami także usypiało moją czujność i sprawiało wrażenie ogromnych kompetencji. Po udaniu się tam umowa została podpisana; widnieje na niej mFinanse oraz KG Maciej Rejski. Według mojego przekonania, za podpisanie umowy z ramienia Personal Finanse był odpowiedzialny pan Maciej, ponieważ instytucje bankowe nie chcą bezpośrednio współpracować z Personal Finanse, a także po wysłaniu do niego emaila na adres pozyskany z Centrum Ewidencji i Działalności Gospodarczej z zapytaniem, nie otrzymałem od Niego żadnych informacji do dnia złożenia zawiadomienia.
Tuż jeszcze przed udaniem się do mFinanse, od pracownika Personal Finanse dostaliśmy także załączony blankiet przelewu na kwotę 5423,52 PLN. Pieniądze z kredytu trafiły do mnie jeszcze tego samego dnia, a prowizja za uruchomienie kredytu została odliczona (oba potwierdzenia załączone). Zgodnie z instrukcją pracownika, kwotę „zabezpieczenia” według załączonego blankietu natychmiast przelałem poprzez bankowość internetową (potwierdzenie załączone). Oczywiście nie otrzymałem żadnej faktury ani jakiegokolwiek poświadczenia, iż zostało przelane owo „zabezpieczenie”; resztę kwoty kredytu – również zgodnie z instrukcją pana Adriana – przelałem na konto „M”, odciągnąwszy sobie pierwsze trzy raty.
Następnego dnia byliśmy umówieni celem wyjaśnienia wszelkich możliwych niejasności, a także ustalenia dalszych kroków „szerszego planu zmierzającego do pozyskania wnioskowanej przez „M” ”. Podano mi wizytówkę z numerami, z których miały dzwonić do mnie jakieś instytucje pytając, czy wszystko w kwestii firmy Personal Finanse jest dla mnie zrozumiałe – faktycznie wielokrotnie w ciągu pięciu miesięcy takie telefony otrzymywałem i w związku z ówczesnym stanem faktycznym odpowiadałem twierdząco. Poinformowano, że „M”., każdego miesiąca ma wpłacać mi ratę tego kredytu – 319,35 PLN, co czyni do dziś. Zlecono mi także wysłanie potwierdzenia przelewu wspomnianego „zabezpieczenia” na adres mailowy wroclaw2@personalfinanse.pl, co również uczyniłem. Przy okazji poinformowano nas, iż „porządkowanie sytuacji” „M” w Biurze Informacji Kredytowej i innych biurach informacji gospodarczej zajmie w tym wypadku sześć miesięcy i uzależnione jest od dokonania wpłaty na rzecz Personal Finanse.
Przedstawiono nam również ofertę kolejnego banku – Nest Bank, który przy okazji konsolidował mój wcześniejszy kredyt ratalny 0%. W związku z tym dostarczono mi załączoną kartę weryfikacji – karta owa to odpowiedzi, jakie mam udzielać bankowi wówczas, gdy zadzwoni celem zweryfikowania danych na wniosku. Problem polega na tym, iż nie każda z przedstawianych tam informacji weryfikacyjnych jest zgodna z prawdą, np. cel kredytu lub informacja, w jakim miejscu umowa kredytowa zostaje zawarta. Czy dostając takie dane do dyspozycji (z racji dysfunkcji wzroku zostałem poproszony o ich zapisanie) chciałem kłamać? W żadnym wypadku: natychmiast zaprotestowałem prosząc o wyjaśnienia, dlaczego mam podawać takie a nie inne dane weryfikacyjne. Pan Adrian – Pracownik Personal Finanse „wyjaśnił” owe sprzeczności: cel kredytu remont domu – jego zdaniem chodziło o to, że pracownicy call center są poinstruowani, by nie przydzielać kredytów, które miałyby być w późniejszym czasie przepisane na inną osobę; zaś miejsce podpisania umowy – kwestia indywidualnych ustaleń i pracownik infolinii również nie musi wiedzieć gdzie podpisywana jest umowa, gdyż są to nasze indywidualne ustalenia, a przy ujawnieniu siedziby Personal Finanse stworzyłoby to ryzyko dodatkowych pytań lub nawet negatywnej weryfikacji. Osobiście nawet wolałem umowę tę podpisać w siedzibie firmy przy osobach trzecich niż samemu w mieszkaniu; nie rozumiałem jednak, że był to zabieg maskujący udział w pośrednictwie firmy Personal Finanse przed bankami. Niestety nie dopytałem o kolejną niezgodność związaną z „statusem mieszkaniowym”. Pracownik poinstruował mnie także, by zapisać dane weryfikacyjne związane z ofertą od Raiffeisen Polbank; są to jednak dane związane stricte z kredytem, spisane na komputerze tak, abym miał do nich łatwy dostęp przy użyciu technologii wspomagających (Czytnik ekranu). Niestety nie pamiętam, czy przechodziłem weryfikację tego kredytu, na pewno oba były weryfikowane przez centralę Europejskiej Grupy Finansowej Council S.A.
W obrębie opisywanego tygodnia, przy którymś ze spotkań zwróciłem uwagę pana Adriana na negatywne opinie krążące po internecie związane z Personal Finanse. Wyjaśnił mi jednak, iż istnieją takie opinie, ale po pierwsze nie dotyczą one Wrocławia; po drugie umieszczają je ludzie, którzy – jak to określił – dostają szału po otrzymaniu takiej ilości gotówki, w związku z czym nie stosują się w pełni do wskazówek udzielanych przez pracowników, co pociąga konsekwencje w postaci „przepuszczania” otrzymanej gotówki, co z kolei wiąże się z zaciąganiem kolejnych zobowiązań. W konsekwencji wpadają w pętle kredytową i zadłużeń, za co winą obarczają ich biura pośrednictwa kredytowego. Oznajmił także, iż te doniesienia dotyczą innej firmy o podobnej nazwie (aczkolwiek dokładniejszych wyjaśnień nie pamiętam), a ponadto w internecie z reguły widnieją tylko negatywne opinie, bo osoby świadome i niemający z nimi problemów nie spędzają godzin dziennie na wypisywaniu opinii w internecie i obrony swoich przekonań. Muszę przyznać, że jest to fakt — wystarczy wpisać jakąkolwiek markę i większość opinii zawsze będzie negatywna. W związku z tym niestety kolejny raz pozwoliłem sobie na uśpienie czujności i nie badanie dalej tematu tym bardziej, iż uznałem, że na tyle jestem w to wplątany, że jest już za późno by dało się z tym cokolwiek zrobić i tylko czas pokaże, jak dalej sytuacja się potoczy.
Tego samego dnia zostałem również umówiony na czwartek 15. grudnia na podpisanie zweryfikowanej umowy z Nest Bankiem przy udziale pośrednika kredytowego Jakuba Majera w siedzibie Personal Finanse. Reprezentował on podmiot Fines S.A., jednak również utrzymuję, że bezpośrednio osobiście współpracował z Personal Finanse jako, iż także nie odpisał na pytania z tym związane przesłane mu w ostatnim czasie drogą elektroniczną. W związku z powyższym, dnia 15. grudnia doszło do zawarcia umowy. Dbając o swój interes, poprosiłem Jakuba Majera o wysłanie mi umowy lub formularza informacyjnego na mój adres e-mail tak, abym (jako osoba niewidoma) był w stanie się z nią zapoznać osobiście, co uczynił. Tego samego dnia poproszono mnie o przyniesienie wyciągu bankowego z trzech ostatnich miesięcy do 15. grudnia włącznie, tym razem jednak zawierającego pieczęć mBank — w związku z kolejną ofertą przygotowaną przez Bank Zachodni WBK.
Wyciąg udało mi się dostarczyć następnego tygodnia w poniedziałek lub wtorek po tym, jak otrzymałem pieniądze z kredytu. Pan Adrian stwierdziwszy, że poświęcił swój dodatkowy czas w weekend aby pomóc w wyliczeniach – bardzo dokładnie i szczegółowo je objaśnił: miałem przelać na rzecz Personal Finanse kolejną kwotę będącą rzekomym zabezpieczeniem, a także polecił zostawić sobie sumę sześciu najbliższych rat kredytu z Nest Bank pomniejszoną o koszty rat mojego skonsolidowanego zobowiązania (te miałem sobie spłacać sam) – miało to na celu swobodne spłacanie kredytu do momentu, aż zostanie w jakikolwiek sposób przepisany na znajomą. Przy tej okazji zostały mi przedstawione także umowy z Victis (Versatus Group) oraz Luxmed o wartości odpowiednio 1 i 1,23 zł za pierwszy rok; „M” zaś przy mnie przypomniał o natychmiastowym regulowaniu swoich zobowiązań kwotami, które wpływają na jej konto, wysyłanie pism zamykających te zobowiązania oraz fizyczne zniszczenie i zamknięcie kart kredytowych. Zakomunikował, iż muszą się spotkać, ponieważ w celu pozamykania zobowiązań będzie potrzebne założenie konta w PKO BP służącego do sporządzenia płatnego wyciągu z Biura Informacji Kredytowej. Nadmienił, iż w ciągu tych sześciu miesięcy mogą przychodzić jej SMS-y o odpytywaniu baz, a także dostanie zestaw wielu gotowych już pism o zaprzestanie przetwarzania danych przez spłacone banki, które będzie musiała jedynie im dostarczać. Oczywiście według jej relacji nigdy nic takiego nie miało miejsca; sądzę więc, że był to chwyt mający cały czas upewniać mnie w przekonaniu, że wszystko dzieje się zgodnie z procedurami, wykorzystując moją częściową znajomość w tematach finansowych.
W ciągu najbliższych dwóch tygodni próbowano bezskutecznie umówić mnie z Bankiem Zachodnim oraz Raiffeisen Polbank. W końcu zostałem umówiony 2. stycznia 2017 r. na ten sam dzień celem podpisania umowy z Raiffeisen Polbank. Umowę podpisywałem z dyrektorem zamkniętej już placówki przy ul. Bema, Dominikiem Fiedlerem. Jak później się okazało, zostałem kilkukrotnie wprowadzony w błąd, ponieważ:
– Mówiono mi o braku możliwości odmówienia zgody na ubezpieczenie, a przynajmniej skutecznie to utrudniano (niestety nie jestem w stanie sobie dokładnie tych informacji przypomnieć),
– odmówiono możliwości wysłania umowy kredytowej bądź formularza informacyjnego na adres e-mail, mimo wyłuszczonej takiej możliwości w umowie.
Ponadto, jak wskazują oświadczenia załączone do umowy okazało się, iż ów dyrektor nie działał w interesie wyłącznie swojego banku, ale także pośrednika Banking Retail System.
Warty podkreślenia jest fakt, iż za każdym razem, czyli po otrzymaniu pieniędzy z każdego z kredytów już na następny dzień dzwonili do mnie pracownicy Personal Finanse z zapytaniem, czy przelew do nich został wykonany oraz ponaglali o jak najszybsze wysłanie im potwierdzenia przelewu.
Tradycyjnie, po otrzymaniu środków z kredytu umówiliśmy się z panem Adrianem, który instruował nas odnośnie kwot. W tym wypadku wszystko wyglądało podobnie jak w wypadku drugiego kredytu. Tutaj dociera do mnie fakt, na który zwróciłem uwagę po czasie, iż wtedy powiedział, że przelew dla Personal Finanse jest na tyle wysoki, ponieważ wystąpiła większa prowizja w związku z trudnościami w uzyskaniu tego kredytu. Zostaliśmy także poinformowani, że po dwóch miesiącach będzie można przystąpić do wniosku o anulowanie ubezpieczenia tego kredytu, co udostępni dodatkowe kilka tysięcy złotych.
Ponieważ kredyt ten zawierał skonsolidowany i spłacony już wcześniej kredyt ratalny, a wbrew zapewnieniom pana Adriana pieniądze nie trafiły na moje konto, w lutym 2017 postanowiłem rozwiązać ten problem jedynie przy telefonicznym wsparciu pana Adriana samodzielnie. Okazało się, że pieniądze te wróciły na rachunek systemowy w Raiffeisen, o czym pan Adrian mnie poinformował szybciej, niż zdołałem się tego dowiedzieć od pracowników banku, którzy celem uzyskania tych informacji musieli składać pisma. To też niestety utwierdzało o rzekomym profesjonalizmie Personal Finanse, podnosząc zaufanie do owego podmiotu i samego p. Adriana. Po złożeniu w placówce banku odpowiedniego wniosku, pieniądze zostały zwrócone na konto, po czym według zaleceń ze stycznia wysłałem je na konto „M”.
W dniu 3 marca przed godz. 09:00 otrzymywałem próbę kontaktu od p. Adriana. Nie był to numer – jak przeważnie – stacjonarny 717117705, lecz komórkowy 533308593; dzwonił na mój numer służbowy (zapisany u nich w systemie) ale także prywatny, z którego kilka razy do nich dzwoniłem. Gdy udało się nawiązać kontakt poinformował, że odchodzi z powodu awansu, w związku z czym nie będzie mógł zajmować się naszą sprawą osobiście i przekazuje ją pani Natalii (nazwiska nie pamiętam). Podziękował za współpracę zapewniając, że gdybyśmy kiedykolwiek mieli się gdzieś zobaczyć – na pewno zamienimy ze sobą parę słów.
Któregoś dnia marca (nie jestem obecnie w stanie stwierdzić) zadzwoniono do mnie z ofertą konsolidacji kredytów, z mniejszą ratą i na lepszych warunkach. Podyktowano znów dane potrzebne do weryfikacji i rzeczywiście takowa nastąpiła. Nic jednak po owej weryfikacji się nie wydarzyło – była to jakaś ich wewnętrzna weryfikacja przeprowadzana przez centralę.
Pod koniec maja, gdy rozpoczął się szósty miesiąc postanowiłem na własną rękę wybrać się do biura przy Oławskiej. Wtedy okazało się, że wszystkie posiadane przeze mnie numery telefonów nie odpowiadają, tak samo jak centrali, a biuro zostało zamknięte. Dopiero z internetu dowiedziałem się, że członkowie tej grupy zostali aresztowani. Całe szczęście – na pewno zapobiegło to wmanewrowaniu w ich praktyki kolejnych nieświadomych ludzi.
Dnia 5 lipca 2017 r. z numeru 733338587 zadzwonił do mnie człowiek, podający się za rzekomego pracownika Alior Banku, przedstawiający się jako Mariusz Szczygiel. Głos jednak był tak podobny do p. Adriana, że byłbym nawet w stanie stwierdzić, iż jestem przekonany że to ta sama osoba. Posiadał informację o moich kredytach i o tym, na kogo mają zostać przepisane. Na pytania sprawdzające skąd ma wszystkie te dane stwierdził, że pośrednik mimo pobrania ogromnych opłat (skąd ów człowiek miał wiedzieć o wysokości opłat pośrednictwa?) zadbał, by dane te zostały przekazane w rzetelny sposób do Związku Banków Polskich – oczywiście są to rzekomo wewnętrzne dane międzybankowe, do których po złożeniu wniosku nie miałbym dostępu. Składał wnioski w Alior Banku oraz Nest Banku, ponieważ – jak twierdził – w tym momencie Alior Bank posiada możliwość przepisania po dwóch miesiącach wszystkich moich zobowiązań na „M” w ramach kredytu partnerskiego. Będąc nauczony doświadczeniem, sprawdziłem te informacje w internecie i faktycznie Alior Bank posiada ofertę kredytów partnerskich. Jeśli natomiast chodzi o Nest Bank, stwierdził, iż bank ten za kilka miesięcy będzie przejęty przez Alior nawet w sytuacji, jeżeli nie oferują możliwości takiego przepisania obecnie. Podczas weryfikacji obu wniosków miałem podawać podyktowane informacje, co dodatkowo wzbudzało moje podejrzenia: jakim cudem pracownik dzwoniący z centrali banku w Warszawie (podczas zadawania mu pytań kim jest i kogo reprezentuje tak się przedstawiał) potrzebuje weryfikacji wniosków przez faktycznych przedstawicieli banku, dzwoniących z oficjalnych infolinii? Na całe szczęście udało się uniknąć konsolidacji kredytów dzięki czujnym pracownikom infolinii obu banków, którzy natychmiast wychwycili, że pewne dane się nie zgadzają. Podejrzenie wzbudził we mnie również fakt, iż nie mogłem mieć dostępu ani wglądu do formularzy informacyjnych tych umów oraz, iż umowa miała być spisywana w domu przez kogoś, kto specjalnie w tym celu mnie odwiedzi.
Dla informacji prokuratury: człowiek ten oznajmił, że mogę kontaktować się z nim pod tym numerem telefonu w dni robocze od godz. 09:15 do 17:00.
W obu przypadkach (Nest oraz Alior) umowa miała być spisywana z Katarzyną Dytfeld. Po gruntownej analizie danych dostępnych w Centrum Ewidencji i Działalności Gospodarczej okazuje się, że jej działalność została zawieszona dnia 30. czerwca mimo, iż widnieje na liście „Przedsiębiorcy wykonujący czynności na rzecz Alior Bank”.
Warto podkreślić, iż ów człowiek przedstawiający się za Mariusza, wobec niewygodnych pytań zarzekał się, że jest pracownikiem centrali Alior Banku w Warszawie i gdy o to zapytałem powiedział, iż jego tożsamość mogę zweryfikować dzwoniąc na infolinię tegoż banku. Wobec tego dnia 20. lipca zadzwoniłem na infolinię Alior Banku zweryfikować rzekomego pracownika i okazało się, że nikt z pracowników i konsultantów nic nie wie na temat numeru, z którego człowiek podający się za p. Mariusza dzwonił ani nie zna jego imienia i nazwiska. Zapewniono, że osoba kompetentna z banku oddzwoni do mnie, gdy zweryfikują te informacje, jednak do dnia składania wniosku nic takiego nie nastąpiło. Ostatnie wydarzenia jasno sugerują, iż grupa nadal funkcjonuje; zmieniła jedynie sposób oszukiwania ludzi i naciągania ich na kolejne kredyty. Ludzi, którzy i tak nie są w stanie już spłacać obecnych.
Zostałem ze spłatą kwot, które przerastają moje możliwości finansowe. Oszukano mnie, że takie wysokie kredyty i kwoty to tylko część szerszego planu prowadzącego do optymalizacji finansowej, zwiększenia zdolności kredytowej, zabezpieczenia mnie i finalnego przepisania tych kredytów na „M”. Wmawiano mi, iż ostatecznie wszystkie te kwoty zostaną odzyskane, zwrócone do banków a kredyty skonsolidowane w jeden o dużo niższym oprocentowaniu i przepisany.
—KONIEC—
Strona inicjatywy Wrobieni w Finanse: https://www.wrobieniwfinanse.pl
Personal Finanse – liczne skargi, odpowiedź na email
Email działa jak chce, nie jestem pewny dostarczenia poczty do Pani Barbary dlatego kolejny raz publikuję odpowiedź na portalu. Poprzednie maile dochodziły ale ten jakoś internetowo się zawieszał, a że kolejny kontakt będzie dopiero wieczorem to nie mogę czekać i muszę mieć pewność dostarczenia wiadomości w ten lub inny sposób. Pytanie dotyczyło firmy posługującej się nazwą Personal Finanse (wcześniej wielokrotnie zmieniana). Skargi na jej działalność sięgają wielu lat wstecz i jak widać poprzednie (jeszcze trwa ale już się kończy) prawo sprzyja tego typu interesom wręcz do nich zachęcając kosztem Polaków.
Prawdopodobnie moja odpowiedź zakończy się słowem „niestety”…
1) Jeśli mąż podpisał te dokumenty to formalnie jest tak jakby sam podał, że ma wykształcenie średnie oraz że jest wdowcem.
To jest typowa metoda na klienta bo po pierwsze zawsze ma się na niego „haka”, że poświadczył nieprawdę (czyli przestępstwo i wyłudzenie kredytu) i po drugie pozwala na pozytywne przejście procedury co skutkuje wypłatą kredytu i co ważniejsze wypłatą prowizji dla pośrednika.
Jeśli nie ma na to bezpośredniego dowodu to względem prawa jest tak jakby mąż sam te dane podał i podpisał z własnej woli. Żaden sąd nie weźmie pod uwagę innej wersji bez dowodu. Dowodem może być nagranie audio, wideo, zeznania świadków (ale nie najbliższej rodziny). Ja osobiście zawsze nagrywam jeśli coś załatwiam ważnego.
2) Jeśli „doradcy” podjeżdżają do domu to zawsze, ale to zawsze, chodzi o „urobienie” klienta aby podpisał wszystko co mu się podsunie, tak samo jak wyżej – bez bezpośredniego dowodu nic nie da się zrobić.
Jeśli coś takiego jako Wasz pojedynczy przypadek poszłoby do sądu to nie ma szans wygranej a można jeszcze odpowiadać za składanie fałszywych zeznań (bo sądy są przychylne temu co mają na papierze podpisane). W sądzie nie ma znaczenia prawda i sprawiedliwość ale dokumenty i procedury. Aktualnie prawo jest poddawane zmianom żeby takie procedery były bardzo utrudnione w pierwszej kolejności a sprawcy mieli bardzo konkretną odpowiedzialność. Poprzednia władza tak formowała prawo aby napędzać koniunkturę w sektorze finansów i jak wielu słusznie moim zdaniem twierdzi po to żeby wyprowadzać powoli majątek Polaków za granicę.
Niestety 🙁
Jedyną opcję, którą bym sam wybrał jest prokuratura. Prokuratura jest już na tyle oczyszczona z pozostałości poprzedniego ustroju i poprzednich rządów, że priorytetem jest teraz obywatel. W sądach (nieoficjalnie i niepotwierdzalne) są „cenniki” za wyroki więc cudów tam bym się nie spodziewał. Przez tą firmę jest pokrzywdzonych dużo osób i jest to dla Was uwiarygodnienie, że faktycznie zostaliście oszukani i jak sądzę jedyna możliwość na stwierdzenie nieważności umów kredytowych.
Kredyty oczywiście trzeba spłacić – wszystko to co zostało przekazane na konto lub było pokwitowanie odbioru gotówki.
Co do ubezpieczeń kredytów i przy kredytach to już jest osobna sprawa ponieważ prawdopodobnie są to osobne umowy z konkretnymi firmami. Dodam, że Amber Gold też ubezpieczało w różnych firmach (Concordia, PZU) i mimo wszystko klienci muszą płacić.
Wiem, że to małe pocieszenie ale w już od przyszłego roku (może uda się nowelizować już w tym roku ale to powolny proces) takie „przekręty” nie będą możliwe prawnie. Teraz jest to powiedziałbym nawet legalne i w oczach poprzedniej władzy mile widziane – niestety.
Jak widać konkretnej porady prawnej dać nie mogę. Czytelnicy na ogół przysyłają dokumenty do analizy – wtedy konkretnie mogę odpowiadać mając wszystko czarno na białym.
Personal Finanse – do utrzymujących, że zostali oszukani + wskazówki jak kierować do Faraon24 korespondencję
W pierwszej kolejności należy zaznaczyć, że „nie każde oszustwo jest przestępstwem” (cytat z Donalda Tuska z czasów Amber Gold jeszcze przed info jaki miał w tym „zasługi”). Po drugie – niestety – większość oszustw pożyczkowych na tyle trudno udowodnić, że przestępstwami w świetle prawa się nie stają (w Sądach ciągle jest tylko „prawo” – nie Sprawiedliwość). Dużo jest w sieci lakonicznych informacji od osób utrzymujących, że zostali oszukani przez Personal Finanse, natomiast brak jest szczegółowych opisów jak do tego doszło. W przesyłanej mi korespondencji od tychże osób również brakuje istotnych informacji o co właściwie chodzi – jest tylko prośba o pomoc i poradę. I jak ja mam pomóc skoro nie znam żadnych szczegółów?
Większość osób, których spotkała przykra niespodzianka od pożyczkodawców przesyła mi dokumenty i zawsze proszę o zamazanie danych, jeśli komuś to nie przeszkadza to i tak zapewniam, że akurat u mnie są te dane bezpieczne i jeśli jest zgoda na publikację dokumentów to sam te dane zamazuje. Na początku kiedy zacząłem otrzymywać informacje o Personal Finanse prosiłem za każdym razem o jakieś dokumenty, skany, opisy sytuacji, adresy pod którymi podpisywane były umowy, nazwiska pracowników – zawsze zero odzewu – błagam, wybaczcie ale nie mogę poświęcać 100% czasu na Faraon24 ponieważ to jest moje dodatkowe zajęcie i zajmę się tylko konkretną sprawą, do której mogę się odnieść, mogę ją przeanalizować, ważne jest też abym mógł ją opisać aby pomoc trafiła do jak najszerszego grona odbiorców.
Jeśli potrzebujesz mojej pomocy to:
- Prześlij jak najdokładniejszy opis sytuacji
- Podaj adresy gdzie przeprowadzane były czynności
- Podaj imiona i nazwiska pracowników, numery telefonów
- Prześlij dokumenty z zamazanymi własnymi danymi osobowymi. Jeśli nie nie potrafisz dokonać zamazania to sam to zrobię i będę je przechowywał wyłącznie w formie z ukrytymi danymi osobowymi. Publikacji takich dokumentów dokonuje jedynie za wyraźną zgodą i zawsze z zatartymi danymi osobowymi.
- Opisz lub prześlij wszystko co ma wspólnego z podejrzeniem oszustwa
A jeśli
- Nie możesz opisać sytuacji bo nie dużo pamiętasz – to mogło być celowe wprowadzanie „szumu” abyś właśnie jak najmniej zapamiętał i wszystko podpisywał – prawdopodobieństwo udowodnienia oszustwa spada
- Nie byłeś w żadnym biurze a „doradca” przyjechał z dokumentami do domu – jeszcze gorzej ponieważ prawie na pewno nie sprawdziłeś jego danych osobowych i nie spisałeś informacji z dowodu osobistego – jeśli doradca chce w domu spisywać Twoje dane z dokumentów to żądaj również od niego dokumentów i spisz wszystko a najlepiej zrób fotografie lub zeskanuj – jeśli „doradca” odmawia to jest to „czerwona lampka”.
- Uczciwy doradca zawsze ma wizytówkę, którą Cię obdaruje, nieuczciwy czasem to zrobi ale nie koniecznie musi mieć tam napisane nazwisko a jeśli ma to niekoniecznie będzie to jego nazwisko – potem zawsze może się wytłumaczyć jakimś pospolitym błędem (wizytówka nie jest dokumentem ale często świadczy o rzetelności i poważnemu podchodzeniu do klienta)
- Jeśli nie masz żadnych dokumentów – prawdopodobieństwo udowodnienia oszustwa jest już poniżej 1% szans. Obiecano Ci dokumenty wysłać pocztą lub kurierem = „czerwona lampka”.
- Własny opis sytuacji, którą zapamiętało się w czasie, w którym nie podejrzewano jeszcze oszustwa na ogół jest nie do końca zgodny z tym co się stało naprawdę.
Do tej pory zgłosiło się do mnie bardzo dużo osób twierdząc, że zostało oszukanych przez Personal Finanse ale nie udało mi się uzyskać żadnych szczegółowych sytuacji na czym to oszustwo miało polegać. Z lakonicznych przekazów mogę się domyślać (nie wiem czy błędnie czy nie – musiałbym tylko tym się zająć a nie mogę bo fizyka kwantowa czekać też nie może), że chodzi o podpisanie umów kredytowych, na warunkach, których się nie znało, możliwe, że wpłacie jakiegoś wynagrodzenia „doradcy” i urwanie kontaktu z jego strony.
Podsumowanie
Błagam o szczegółowe opisy własnych sytuacji. Zawsze wcześniej kiedy miałem podobne zgłoszenia poszkodowani dobrze przygotowywali przekaz do mnie. Większości sytuacji i większości dokumentów nie mogłem opublikować na Faraon24 a najczęstszą przyczyną tego były obawy poszkodowanych, że firmy lub osoby, które ich oszukały mogą się domyśleć, że chodzi konkretnie o daną osobę mimo zamazania danych osobowych. Warto na koniec dodać, że większość oszustów jest pospolitymi tchórzami a groźby wypowiadane z ich strony nie są spełniane – jest też tak, że ten kto ma faktyczny zamiar wyrządzić komuś szkodę lub się zemścić nie chwali się tym, nie grozi tym – po prostu to robi.
Ode mnie (mikro podsumowanie)
To zawsze wydaje się profesjonalne, dla znakomitej większości osób bardzo trudnym jest rozpoznanie czy człowiek przed nami mówi prawdę, szczególnie jeśli jest ładnie ubrany, z eleganckim zegarkiem, najlepiej w garniturze i polany zapachem za kilkaset złotych. Pisano o tym książki, kręcono filmy, prowadzono eksperymenty. Sam zostałem poważnie oszukany choć znam się na rzeczy dość dobrze. Dla większości niestety wyprostowanie spraw jest bardzo trudne i często koszty tego przerastają wartość tego co można uratować – niestety. Jak zawsze w takich okolicznościach muszę dodać, że „dobra zmiana” już przynosi rezultaty – takie sytuacje – jak wszystko na to wskazuje po reformach – będą trudne do realizowania a ludzie będą bezpieczniejsi. Warto jeszcze wtrącić słowo o mFinanse – dawniej nazywało się to emFinanse (pracownice nazywane emDziewczyny, pracownicy emChłopaki – taki korpo-szit)– znam kogoś kto tam pracował i opowiadał mi o ich „kuchni” – całość biznesu oceniał bardzo negatywnie zarówno organizację i bardziej traktowanie klienta (np. odmowa z powodu „szkoda czasu” a klient powodu się nigdy nie doczekał usłyszeć).
Od 2005 roku specjalizuję się w finansach, zdobywając doświadczenie w pracy w bankach oraz instytucjach pożyczkowych. Jako programista z wykształcenia, z powodzeniem wdrożyłem wiele systemów w bankach, administracji państwowej oraz w sektorze prywatnym, w tym w korporacjach.
Przed rozpoczęciem kariery w finansach zajmowałem się wywiadem gospodarczym, zabezpieczeniami informacji cyfrowych i mienia oraz biometrią. Te różnorodne doświadczenia łączę, pracując jako informatyk śledczy co pozwala mi na kompleksowe podejście do zagadnień związanych z bezpieczeństwem i technologią.